Food Blogger Fest VI

By | 26 lutego 2016 | 21:01 1 komentarz
VI edycja Food Blogger Fest była dla mnie wyjątkowo udana i to nie tylko ze względu na liczne atrakcje przygotowane przez organizatorów, ale głównie ze względów towarzyskich. Wspólnie z koleżankami z Magazynu Kocioł: Kasią, Olgą i Laurą wybrałyśmy się w ubiegły weekend do Warszawy. Na miejscu dołączyła do nas także Monika, która akurat była na miejscu. A my, jadące z Wrocławia, spędziłyśmy łącznie ponad dziewięć godzin w komunikacji autobusowej lub kolejowej, by móc pojawić się na kulinarnej konferencji... cóż, za poświecenie ;). Atmosfera była wspaniała. W zasadzie czułam się trochę jak na szkolnej wycieczce, ale w sumie nie pamiętam kiedy podróż krajowymi środkami transportu minęła mi tak przyjemnie i szybko, pomimo dość długiego czasu podróży.
 
Jeśli miałabym się skupić na samej konferencji, to muszę przyznać, że tym razem byłam okropnym prelegentem. W zasadzie nie dotarłam prawie na żadną prezentację. Wysłuchałam tylko jednej (i to nie w całości) na temat jadalnych kwiatów. Ale to już nie moja wina, lecz organizatorów. Po prostu za dużo się działo! Wydarzenia i warsztaty towarzyszące, odbywające się w holu pochłonęły do reszty moją uwagę.
 
 
Jak przystało na damy prawdziwej klasy, wraz z kotłowymi koleżankami, dzień rozpoczęłyśmy od whisky... a dokładniej od warsztatów na temat tego zacnego trunku. Osobiście nie przepadam za tym rodzajem alkoholu, ale postanowiłam wybrać się na warsztaty w nadziei, że mój światopogląd i gust ulegnie zmianie, gdy dowiem się czegoś mądrego. Ambasador marki Grant's - Mateusz Zabiegaj przybliżył nam nieco tajniki produkcji bursztynowego, szkockiego trunku, jego historię oraz właściwości.
 
 
Po raz pierwszy miałam okazję spróbować próbek destylatów, które są ze sobą zlewane i łączone w różnych proporcjach tak, aby wytworzyć niepowtarzalną w smaku whisky. Na warsztatach mieliśmy do dyspozycji 4 rodzaje: Grain Whisky, Single Malt 1, Single Malt 2 oraz Single Malt 3, różniące się między sobą aromatem oraz smakiem. Po krótkiej prezentacji wyżej wspomnianych typów przeszliśmy do sesji blendingowej, czyli do zmieszania własnej whisky.
 
 
Trzymając w ręku miarki i menzurki czułam się jak młody alchemik, ale wydaję mi się, że namieszałam całkiem porządną whisky, choć fanem tego trunku nadal nie jestem .;)
 

Po warsztatach rozbijałyśmy się z dziewczynami po kolejnych stoiskach. Zajrzałyśmy na otwarte warsztaty z kuchni orientalnej z Tomaszem Purolem oraz marką Amica. Poczęstowałyśmy się smakołykami od marki Zott, udekorowałyśmy własne torciki od Wedla (mój z mizernym skutkiem...z resztą sami widzieliście, jeśli śledzicie mój profil na Instagramie). Na koniec wpadłyśmy też na kieliszeczek Żubrówki z nowej linii smaków oraz poczęstunek przygotowany specjalnie pod ten rodzaj wódki.
 
 
Wyszłyśmy wzbogacone o nową wiedzę, z pełnymi żołądkami i lekko upojone alkoholem, czyli było naprawdę świetnie! Na kolejną edycję jedziemy na 200%. ;)

1 komentarz:

  1. A ja się nawet przekonałam do whisky po tych warsztatach. Baa, przekonałam się nawet do whisky o 11 rano :P

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli skorzystasz z mojego przepisu, miło mi będzie jak wyrazisz o nim opinię ;)