Kuchnia portugalska

By | 6 lutego 2016 | 14:23 Skomentuj
W Portugalii było mi dane spędzić okres od września do połowy stycznia bieżącego roku. Z jednej strony to aż cztery i pół miesiąca obfitujące w liczne podróże, poznawanie nowych miejsc oraz smaków, a z drugiej to tylko cztery i pół miesiąca, ponieważ Portugalia z pewnością skrywa jeszcze wiele tajemnic, których nie zdążyłam odkryć podczas mojego pobytu na Erasmusie. Niewątpliwie jednak udało mi się poznać portugalską kuchnię choć w pewnym stopniu i chciałabym się z Wami podzielić swoimi refleksjami na ten temat.
 
 
Trochę kulinarnej geografii.
Przede wszystkim zacznę od tego, że Portugalia mimo dość skromnych rozmiarów (w porównaniu z sąsiadująca choćby Hiszpanią) jest bardzo mocno zróżnicowana pod względem geograficznym. Linia brzegowa biegnąca wzdłuż oceanu to przede wszystkim najpiękniejsze plaże w Europie oraz malownicze klify, natomiast centrum kraju to liczne doliny i łańcuchy górskie. Ukształtowanie terenu oraz warunki klimatyczne mają pewne odzwierciedlenie w serwowanej na co dzień kuchni.
 
Wizytówką północnej części kraju jest caldo verde, przygotowywane na bazie specjalnej odmiany kapusty. Zielona zupa pojawiła się już wcześniej na blogu. Możecie o niej poczytać tutaj. Z północy wywodzi się także jeden z najpopularniejszych portugalskich trunków -  zielone wino (vinho verde). Jego nazwa pochodzi jednak od młodości i świeżości wina, a nie od jego koloru. To bardzo delikatny, lekko musujący trunek. Podczas pobytu w Portugalii bardzo przypadł mi do gustu. Osobiście polecam marki Casal Garicia oraz Gatao, choć w sklepach znajdziecie o wiele większy wybór.
 
Sery portugalskie i francuskie, zielone wino (vinho verde) oraz wędlina chourico
 Mieszkańcy środkowej części kraju darzą zamiłowaniem mięsa, gulasze i gęste potrawki typu caldeirada. Centrum to także ojczyzna znakomitych serów na bazie mleka krowiego lub koziego. Jako wielka fanka serów z całego świata zakupiłam sobie oczywiście kilka rodzajów na spróbowanie. Wraz z lampką zielonego wina komponowały się doskonale. Choć muszę przyznać, że moim absolutnym faworytem i ulubieńcem wśród portugalskich serów jest queijo fresco, czyli coś przypominającego trochę nasz twarożek, a jednocześnie bardziej zwartego niczym mozzarella.
 
Kanapka z queijo fresco 
Podróżując po kulinarnej mapie Portugalii, nie mogłabym zapomnieć o wspaniałej Dolinie Douro, której niestety nie udało mi się odwiedzić. Znajdują się tam tarasowe zbocza, idealne do uprawy winorośli. To właśnie stamtąd wywodzi się najsłynniejszy portugalski trunek - Porto.
 
Na szczęście żyjemy obecnie w takich czasach, że nawet siedząc na południu, mogłam bez obaw zaopatrzyć się w smakołyki i trunki typowe dla pozostałych regionów Portugalii. Ale wróćmy na chwilę do słonecznego południa, ponieważ poza spontanicznymi wypadami w głąb i na północ kraju, to właśnie tam spędziłam najwięcej czasu. Pierwsze co przychodzi mi na myśl, gdy myślę o tym regionie, oprócz wspaniałej pogody, to pomarańcze. Wielkie, soczyste, słodkie... po prostu pyszne. Nigdy w życiu nie jadłam tak dobrych pomarańczy, a spotkać je tutaj można niemal na każdym drzewie. Istnieje jednak pewien haczyk, drzewa pomarańczowe owocują na wybrzeżu Algarve dwukrotnie. Latem ich owoce są małe, wysuszone słońcem i niezbyt smaczne. Dopiero zimą, kiedy w Portugalii rozpoczyna się pora deszczowa, drzewa obfitują w pełne soku owoce. Polecam zatem degustację pomarańczy z grudnia. :)
 
 
Słodko, słodko i jeszcze bardziej słodko.
Dla regionu Algarve charakterystyczne są także małe słodycze i ciasteczka na bazie migdałów oraz suszonych fig. Wśród bardziej klasycznych deserów obecnych także w całym kraju znajdziemy puddingi ryżowe (arroz doce) oraz karmelowe (baba de camelo), a także tarty i ciasteczka z custardem, czyli kremem żółtkowym. Najsłynniejsze są pasteis da nata, wywodzące się ze słynnej cukierni w Lizbonie. Wśród portugalskich słodkości znajdziemy także coś z bitą śmietaną i mascarpone (serradura, doce da casa). Częstą propozycją jest także mus czekoladowy (mousse de chocolate) oraz wszelkiej maści puddingi, jak choćby creme caramel, pudim flam lub moje ulubione leite creme.
 
Portugalskie ciasta i desery
Przy temacie słodkości warto zatrzymać się także na przetworach, bo te są także niezwykle interesujące. Moją uwagę przykuły dżemy z fig, pomidorów oraz kasztanów. Ten ostatni to mój faworyt, podczas gdy pozostałych nie darzę sympatią ze względu na ogromną ilość cukru. Wśród produktów, które całkowicie odradzam znajduje się marmolada z pigwy (doce de marmelo). Oprócz tego, że jest piekielnie słodka, nie zachwyca swoją konsystencją, bowiem jest tak sztywna, że można ją kroić w plastry albo przysłowiowo rzucać o ścianę, aby się od niej odbiła. :) Po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że ogromna ilość cukru w deserach i słodyczach to chyba domena portugalskiej kuchni. Wszystko jest bardzo słodkie, chwilami aż mdłe, ale warto próbować, bowiem czasem zdarzają się smakowe perełki, do których chce się wracać.
 
Dżem pomidorowy
Bardziej treściwie...
Na południowym wybrzeżu dania jednogarnkowe oraz wszelkiego rodzaju potrawki to po prostu mistrzostwo smaku i aromatu. Najpopularniejszym z nich jest cataplana, czyli potrawa z mięsa, warzyw i owoców morza przyrządzana w specjalnym, miedzianym garnku. Znajdziecie ją niemal w każdej restauracji w Faro i w całym Algarve. To czego obowiązkowo nie można pominąć, będąc w Portugalii to ryby. Królem portugalskich stołów jest bez dwóch zdań solony i suszony dorsz, zwany bacalhau.
 
Płaty suszonego dorsza (bacalhau)
Nie sposób spróbować wszystkich dań na bazie tej ryby, ponieważ portugalskie gospodynie szczycą się tym, że posiadają na każdy dzień w roku inne danie z bacalhau. Mnie udało się spróbować trzech najbardziej popularnych: bacalhau com natas (dorsz w śmietanie),  bacalhau espiritual (w polskim tłumaczeniu dorsz uduchowiony, aczkolwiek w rzeczywistości bardzo pyszna i prosta zapiekanka), bolinhos de bacalhau (smażone kuleczki z dorsza).
 
Bacalhau com natas
Dzięki dostępowi do Oceanu Atlantyckiego, Portugalia obfituje także w inne gatunki ryb: makrele, tuńczyka, sardynki oraz te bardziej egzotyczne, takie jak: żabnica, dorada, miecznik, czy barwena. Świeże sardynki to również coś, co chciałabym Wam polecić podczas pobytu w Portugalii. My znamy te malutkie rybki z metalowych puszek, gdzie zalane są oliwą lub pomidorami. Tymczasem w Portugalii, sardynki są dość okazałych rozmiarów i serwuje się je w postaci grillowanej z dodatkiem ziemniaków. Najlepszych sardynek skosztujecie w sezonie letnim i wczesną jesienią. Dostępne są co prawda w restauracjach przez cały rok, ale przez pozostały okres roku, raczej będą wyjęte z zamrażarki.  
 
Stoisko na targu rybnym w Olhao
Piwo do obiadu? Lepiej nie.
Smutną wiadomość mam dla fanów dobrego piwa. Dwie najpopularniejsze marki w kraju to Sagres oraz Superbock, które w smaku są raczej słabe. Portugalczycy jak widać lubią bardzo lekkie piwa, by popijać je swobodnie w okolicznych barach w trakcie upalnego dnia. W dodatku rzadkością jest dostanie piwa o pojemności 0,5 l. W barach i pubach dostępne są raczej buteleczki o pojemności 0,25 l oraz 0,33 l. Czasem istnieje możliwość podwojenia porcji w jednym kuflu. Supermarkety przychodzą na ratunek i oferują piwo w szklanych butelkach o pojemności jednego litra. Podczas pobytu na Erasmusie zdarzyło mi się kilka razy pić piwo i muszę Wam powiedzieć, że jeśli naprawdę chcecie jakiegoś spróbować, to polecam dwie powyższe marki w wersji Black lub Stout. Ciemne piwa są zdecydowanie najsmaczniejsze, choć i tak najbardziej polecam Wam do alkoholowej degustacji portugalskie wina.
 
Piwo Sagres (wersja klasyczna)
Kuchnia portugalska da się lubić!
W moim odczuciu współczesna kuchnia Portugalii różni się jednak od kuchni śródziemnomorskiej typowej dla jej  sąsiadów. Co prawda znajdziemy w niej wiele zagranicznych wpływów takich jak obecność gajów cytrusowych, drzew migdałowych, oliwy z oliwek, czosnku, czy ryżu, aczkolwiek całość wydaje się oryginalna i niepowtarzalna. Oczywiście kuchnia portugalska ma sporo wspólnego z hiszpańską, jeśli weźmiemy pod uwagę zamiłowanie do owoców morza, czy pikantnych kiełbas typu chourico (hiszp. chorizo) lub doskonałych szynek (port. presunto). Mimo wszystko uważam, że kuchnia ta ma w sobie coś niezwykłego. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy przepadają za portugalskim jedzeniem. Rzeczywiście można się w tym kraju natknąć na potrawy przyprawiające o mały dreszczyk, ale wydaje mi się, że kuchnia portugalska da się lubić. To kwestia odpowiedniego jej poznania. Warto dać jej szansę i nawet podczas krótkiego urlopu spróbować kilku dań w lokalnej restauracji, z dala od turystycznych ośrodków.
 
Wspomniane wcześniej bolinhos de bacalhau
Na pocieszenie dla osób, które nie lubią eksperymentować, ani próbować lokalnej kuchni, mogę powiedzieć, że w większych miastach lub kurortach bez obaw znajdziecie typowo europejskie restauracje, burgerownie oraz popularne sieciówki fast foodowe. Ja raczej ich unikałam i stołowałam się w miejscowych lokalach. O tym, co dokładnie i gdzie jadłam, będę pisała w kolejnych wpisach. ;)

0 komentarzy:

Jeżeli skorzystasz z mojego przepisu, miło mi będzie jak wyrazisz o nim opinię ;)